2016/01/27

Śnieżne ferie w górach

Jak co roku od paru dobrych lat spędzam parę dni swoich ferii w górach wraz z rodzinką. Nie zdarzyło się nigdy, że z wyjazdu nie byłam zadowolona. Za każdym razem wracałam do domu pełna radości i z uśmiechem na twarzy. Jak było tym razem?

To była totalna katastrofa. Najgorszy wyjazd jaki miałam gdziekolwiek i kiedykolwiek. Nic tego nie przebije. Co roku jeździłam na narty do Karpacza. W tym roku postawiliśmy na Świeradów Zdrój. To tam uczyłam się po raz pierwszy jeździć na nartach i to polubiłam, i właśnie w tym samym miejscu ten zapał po 3 latach jazdy mi trochę odebrano po tym jak zdecydowaliśmy się zjechać z Góry Izerskiej, z tatą i siostrą.

DZIEŃ 2. i 1.
Złe znaki pokazały się już gdy ubierałam swoje buty narciarskie i po wejściu na górę, gdzie kupowało się bilety na wyciąg nie wytrzymałam w nich i musiałam wypożyczyć inne (miałam wrażenie, że do nóg nie dopływa mi krew).
Już gdy wysiadłam z wyciągu i zobaczyłam ten ostry zjazd w dół zaczęłam się bać, mój tata z siostrą nie ryzykowali i postanowili zejść na dół niż zjechać, jednak ja postanowiłam, że zjadę. Zaliczyłam 3 mocne upadki z czego z braku sił sama się przewracałam, miałam po prostu dosyć. Z góry zjeżdżałam godzinę ciągle hamując i bojąc się, że gdy zrobię jakiś błąd połamię się. Mój drugi upadek był zdecydowanie najgorszy. Wjechałam na lód, nie mogłam zakręcić i zaczęłam jechać prosto. Nabrałam takiej prędkości, że gdybym tak pojechała trochę dłużej skończyło by się dla mnie gorzej. Nie dość, że byłam cała w śniegu to dość mocno przywaliłam w ziemie, wręcz się sturlałam, i to już czwarty dzień jak bolą mnie nogi oraz ramiona. Gdy już byłam na dole, powiedziałam, że więcej nie chce tam już zjeżdżać, i chyba nigdy więcej nie zjadę, jedynie zostanie mi satysfakcja, że kiedyś to zrobiłam. Przez to teraz mam lekki lęk co to nart. Przynajmniej wynagrodziła mi ten straszny dzień, pyszna, wieczorna, gorąca czekolada, bo wczorajsze wyjście na miasto pierwszego dnia... Pustka. Prawie żadnej, żywej duszy (zresztą ciągle tak było). Wszystko pozamykane na dwa spusty. W tym miejscu nie dostaniesz nawet oscypków, a tym byłam bardzo oburzona. Weszliśmy do jakiejś pizzerii w Domu Zdrojowym. Zamówiliśmy oczywiście pizze (na dodatek nie mieli składników do tej co chcieliśmy i musieliśmy wybrać inną). Czekamy, Rozmawiamy. Czekamy. Ile to już minęło? Półtorej godziny. Dwie osoby, które przyszły po nas dostały już pizze, a my nie? Faktycznie, zapomnieli o nas. 40% rabatu i sosy do pizzy, max 10 minut i pizza będzie. Czekamy, mija kolejne pół godziny i strasznie się już niecierpliwimy. Żeby dwie godziny czekać na jedną pizze? Paranoja. Zjedzenie jej zajmuje mniej niż czekanie. Przynajmniej była dobra, ale... Dziękuje, już tam nie wrócę.

DZIEŃ 3.
Kolejnego dnia idziemy na narty, na wyszukaną przez nas dzień wcześniej "oślą łączkę", wyciąg- Bambino Ski dla początkujących. Zjechałam 3 razy. Ból moich nóg dał za wygraną po zjeździe z Izerskiej. Zresztą co to za frajda zjeżdżać na nartach z górki, która jest na za niskim poziomie dla ciebie. No proszę. Jedzie się 3 minuty, a wjeżdża 5 i jeszcze w połowie górki twoje narty nie chcą dalej jechać, bo jest za równo. Ej, ja zjeżdżałam z "Białego Jaru", to nie jest jazda dla mnie na tej małej górce. Izerski za trudny, ośla łączka za mała. I co tu robić? Nic.
Jedyne co mi się podobało w tym wyjeździe to zwiedzanie Zamku Czocha, do którego pojechaliśmy po "jeździe". Tam jest magicznie. Świetne, ukryte przejścia i ten klimat Harry'ego Potter'a (zresztą organizowane są tam zloty fanów tej serii książek) Przyjemnie zwiedzało się się ten zabytek. To chyba jedyne co wywołało uśmiech na mojej twarzy w ciągu tych 4 dni. Wieczorem wybraliśmy się również na pizze, tym razem gdzie indziej (nic tam nie było otwartego oprócz kawiarni lub pizzerii, a no i Lewiatana, bo Biedronka zbankrutowała). Chociaż mieli pizze z kurczakiem, nie to co w tej wcześniejszej.


DZIEŃ 4.

Co tu robić, skoro nic w tym miasteczku nie ma, jest zimno i cię wszystko boli? Jechać jak najszybciej do domu :) Naprawdę polecam z stamtąd uciekać, no chyba, że jedziesz tam do SPA, albo umiesz świetnie jeździć na nartach, albo lubisz oszczędzać pieniądze, bo tam nie ma gdzie ich wydać.

Dawno nie było u mnie również wpisu z motywem miesiąca. Śniegu to jak na razie nie zobaczymy, no chyba, że na stokach narciarskich, jednak mi udało się trochę go zachować na zrobionych przeze mnie zdjęciach oraz krótkiej sesji. 

Kurtka - Cropp - 99.99zł

Lecz to nie koniec, mam dla was jeszcze jedną niespodziankę z tego wyjazdu... ale o niej za parę dni.
A jak WY spędziliście ostatni weekend lub spędzacie ferie?
Byliście kiedyś w Świeradowie? 

8 komentarzy:

  1. Byłam w Swieradowie i to jest jeden z moich ulubionych stoków w Swieradowie xd W zamku Czocha też byłam i było ciekawie. I nie ciekawie było z tymi upadkami. Ferie mam dopiero od poniedziałku, a jeszcze nie wiem jak je spędzę. ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za pierwszym razem jak byłam w Świeradowie też mi się podobało, ale ten wyjazd zmienił moje zdanie na temat tego miejsca :/

      Usuń
  2. O kurcze .. nie chciałabym przeżyć takiej "jazdy" jak Ty . Musiało naprawdę boleć . Ja jeździłam kiedyś na nartach i nawet dobrze sobie radziłam, ale po takim czymś sama miałabym uraz do kolejnej jazdy . A ferii jeszcze nie mam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Strasznie współczuję :/

    dociax.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, ze z twoimi nogami wszystko okey. To co napisałaś było przerażające, nigdy bym nie chciała przeżyć takich upadków, chociaż jak za pierwszym razem zjeżdżałam z górki to pod koniec postanowiłam że pojadę prosto... ale nie wiedziałam, że jest tam tak stromo. No i skutek wiadomy, wywróciłam się i trochę koziołków zrobiłam, ale na szczęście nic mi nie było.

    Może chciałabyś wziąć udział w konkursie?
    Konkurs - klik!

    OdpowiedzUsuń
  5. W tym roku też planuję wyjazd na ferie zimowe w góry. Myślałem nad Karpaczem albo Szklarską Porębę. Może być ciężko bo jednak chwile wcześniej będą święta, ale myślałem nad pożyczką z https://taktofinanse.pl/, żeby opłacić całą wycieczkę. To oczywiście opcja awaryjna, dalej myślę, że uda mi się odłożyć

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne zdjęcia :) To z pewnością musiały być udane ferie. My też co rok jeździmy w góry na narty, jednak bez wypożyczenia bagażników samochodowych z Wypożyczalnia Boxów, by się nie obyło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie to nie były udane ferie. Za reklamę podziękuje i nie skorzystam.

      Usuń

♥ Zanim skomentujesz przeczytaj wpis !
♥ Bardzo dziękuje za każdy komentarz.
♥ To dla mnie duża motywacja do dalszej pracy.
♥ Przyjmuje uzasadnioną krytykę, komentarze z hejtami są usuwane.
♥ Spodobał ci się wpis? Zostań ze mną na dłużej! Każdy nowy czytelnik wywołuje uśmiech na mojej twarzy :)