Wakacje nad jeziorem - Długie

Spędziłam ostatnio weekend nad jeziorem w miejscowości Długie (woj. lubuskie). Droga była jak zwykle bardzo krótka, ponieważ od tego miejsca dzieli mnie ok. 30 minut drogi samochodem. Nie mogę jednak powiedzieć, że był to cudny weekend, i że odpoczęłam, bo skłamałabym. Na plaży w sobotę - impreza, a dokładniej taniec hip-hop w rytmie rapu. Nie mogę powiedzieć, że uwielbiam ten rodzaj muzyki (szczególnie w polskim wykonaniu ) no, bo... nie lubię.

Miałam nadzieje, że do godziny 22:00 ucichnie. Pomyliłam się. O godzinie 24 poszłam spać ( byłam w domku w lesie, gdzie byli różni ludzie - młodzi, starzy) ale ja chciałam się tylko wyspać ! To nie, muzyka niesie po całym lecie, ja dostaje nerwicy i gdyby nie to, że jestem w piżamie, poszłabym i rozwaliła całe nagłośnie, które nie daje mi spać. Zasnęłam ok. 4 rano, kiedy wszyscy zbyt już napici padli na łóżka. To była koszmarna noc. Obudziłam się o 9. Jak na mnie - za mało snu. Chodzę jak zombie i przewracam się po ścianach jakbym to ja w nocy balowała.Po śniadaniu spacerek po okolicy, dość przyjemnie było.

Ok. 12:40 - plaża. Z racji, że niestety muszę mieć jeszcze, do środy usztywniony palec, nie mogłam pójść popływać więc siedziałam na kocu i czytałam książkę - Gwiazd Naszych Wina. Włączyli znów tą muzykę klubową na plaży, zdenerwowałam się, bo po prostu po tej nocy mam jej serdecznie dosyć. Ale potem już nie zwracałam na to uwagi, zbytnio wciągnęła mnie książka, którą chce skończyć i nie mogę. Czytam już ją rok. Na półce w domu mam jeszcze takie 2 książki zaczęte, lecz nie skończone, Nienasyceni i Harry Potter cz.2 .( mam jeszcze cz. 3 lecz jej nie zaczęłam). Po plaży poszliśmy na obiad... i zaczął padać deszcz. Szybko po obiedzie spakowaliśmy się i wróciliśmy do domu, gdyż nie było co już robić.